Elon Musk w wywiadzie telewizyjnym stwierdził, że nie widział żadnych dowodów na obecność istot pozaziemskich we Wszechświecie, dodając, że jeśli je znajdzie, to napisze o tym na Twitterze.
Dużo osób mnie pyta, gdzie są kosmici? I myślę, że jeśli ktokolwiek na Ziemi miałby wiedzieć o obcych, to prawdopodobnie byłbym to ja. Jestem, no wiesz, bardzo zaznajomiony z kosmosem i nie widziałem żadnych dowodów na obecność obcych.
Powiedział Musk.
Dodał również, że choć nie widział dowodów na istnienie innych świadomych form życia we wszechświecie, to ma nadzieję, że takie życie faktycznie istnieje i ma nadzieję, że są pokojowo nastawieni, a samo znalezienie obcego życia byłoby „jackpotem nowego poziomu”- czyli byłaby to szybka droga do zwiększenia budżetu obrony USA, ponieważ trzeba chronić kraj przed „inwazją”.
Avi Loeb komentuje.
Po pierwsze, jako kosmolog zajmujący się badaniem Wszechświata na co dzień, pozwólcie mi wyjaśnić, że przestrzeń dotychczas zbadana przez Elona Muska, jest mniejsza niż rozmiar obserwowalnego Wszechświata o współczynnik biliarda, czyli jeden i piętnaście zer. Komentowanie Wszechświata przez Elona na podstawie jego lokalnych doświadczeń w wewnętrznym układzie słonecznym jest równoznaczne z wypowiedzią mrówki na temat planet w Układzie Słonecznym po zbadaniu obszaru wielkości główki od szpilki – to musi być dość zarozumiała mrówka.
Wypowiedź Muska, odzwierciedla nastrój domownika, który rozgląda się po swoim salonie i powtarza paradoks Enrico Fermiego: „Gdzie są wszyscy?… Wygląda na to, że nie mamy sąsiadów”. Enrico i Elon zapomnieli, że aby znaleźć sąsiadów, muszą patrzeć przez okna i najlepiej używać teleskopów ze względu na ogrom przestrzeni.
Ponadto czas kosmiczny mierzy się w miliardach lat, sto milionów razy dłużej niż czas, w którym patrzymy na niebo za pomocą nowoczesnych teleskopów. Ułamek czasu, jaki poświęca Musk na badania kosmosu w stosunku do wieku większości gwiazd, jest równy słuchaniu ulicznych sygnałów przez ułamek sekundy w ludzkim życiu. Ponieważ większość cywilizacji technologicznych mogła istnieć wokół gwiazd powstałych miliardy lat przed Słońcem i najprawdopodobniej już nie istnieją, a jedynymi wykrywalnymi pozostałościami po nich są międzygwiezdne statki kosmiczne, które wysłali, w duchu SpaceX – dziedzictwa Elona w kosmosie.
Ponieważ wiemy, że znaczna część wszystkich gwiazd podobnych do Słońca ma planetę o wielkości Ziemi w okolicach tej samej odległości, jest prawdopodobne, że przed miliardami lat przedsiębiorcy podobni do Muska stworzyli firmy kosmiczne SpaceY lub SpaceZ wokół innych gwiazd. Oczywiście Elon jest wyjątkowy wśród ludzi, ale spośród miliardów układów Ziemia-Słońce na Drodze Mlecznej prawdopodobnie był już przedsiębiorca, który zapuścił się w przestrzeń międzygwiezdną. Jeśli cywilizacja macierzysta zainwestowała odpowiednik bilionów dolarów rocznie w badania kosmiczne zamiast w budżety wojskowe – jak robimy to my, to mogli wysłać małą sondę w kierunku każdej gwiazdy w Galaktyce w ciągu stulecia swojej historii. Musimy więc sprawdzić, czy mamy paczkę w naszej skrzynce pocztowej, zamiast czekać na telefon, jak robiła to społeczność SETI przez ostatnie siedem dekad.
Biorąc pod uwagę tę perspektywę, sensowne jest poszukiwanie w kosmosie produktów SpaceY lub SpaceZ. A właściwie to my już zrobiliśmy.
W ciągu ostatniej dekady astronomowie odkryli pierwsze cztery obiekty międzygwiezdne, które weszły do układu słonecznego z przestrzeni kosmicznej. Co ciekawe, trzy z nich wyglądały dziwne i nie przypominały znajomych skał kosmicznych w obrębie układu słonecznego. Należą do nich dwa międzygwiezdne meteory IM1 i IM2 – które były twardsze niż wszystkie inne meteory w katalogu kul ognistych CNEOS NASA, oraz Oumuamua – który miał płaski kształt i był napędzany przyspieszeniem niegrawitacyjnym bez śladów kometarnego parowania.
Argumentacja na temat braku dowodów bez szukania dowodów to błędne koło. A gdy pojawiają się anomalie, bardziej sensowne jest ich naukowe zbadanie niż powtarzanie standardowej zasady Carla Sagana: „nadzwyczajne twierdzenia wymagają nadzwyczajnych dowodów”. Natomiast ja często powtarzam: „nadzwyczajne dowody wymagają nadzwyczajnego finansowania” takiego, jakie może zapewnić Elon.
Zmiana naukowego paradygmatu to ciężka sprawa. Albert Einstein argumentował w 1935 roku, że mechanika kwantowa nie posiada tajemniczych działań na odległość i zajęło to 87 lat, zanim w 2022 roku Nagrodę Nobla otrzymali eksperymentaliści, którzy udowodnili, że się mylił.
Jedynym sposobem na sprostowanie nieprawidłowego przekonania Elona na temat istnienia istot pozaziemskich jest zaangażowanie się w naukowe obserwacje za pomocą najnowocześniejszych kamer i teleskopów. To zadanie definiuje misję projektu Galileo, który stanowi pierwsze systematyczne poszukiwanie obiektów o pochodzeniu technologicznym związanym z istnieniem pozaziemskiej cywilizacji blisko Ziemi. Byłoby aroganckie z naszej strony ignorowanie możliwości, że inne cywilizacje wysyłały sondy w przestrzeń międzygwiezdną, tak jak robi to SpaceX. Sensowne jest sprawdzenie, czy nie ma tam SpaceY i SpaceZ.
Projekt Galileo składa się z trzech gałęzi badań. Pierwsza z nich to wysiłek mający na celu znalezienie i scharakteryzowanie dziwnych międzygwiezdnych obiektów dzięki przetwarzaniu danych z obserwatorium Rubin Observatory w Chile oraz teleskopu kosmicznego Webb, w drugim punkcie Lagrange’a L2. Wysiłkiem jest budowa nowych obserwatoriów, które wyjaśnią naturę UAP, o których mówiła Dyrektor Wywiadu Narodowego, Avril Haines, w dwóch raportach dostarczonych do Kongresu Stanów Zjednoczonych. Pierwsze Obserwatorium Galileo zbiera już dane z najnowocześniejszych kamer na podczerwień i kamer optycznych, którym towarzyszy pasywny radar i system audio. Wiele kopii tych czujników umożliwi niezawodne pomiary odległości do UAP poprzez triangulację.
Ponad rok zajęło wyjątkowemu zespołowi Galileo zbudowanie pierwszego nowego obserwatorium na Uniwersytecie Harvarda. Obecnie jesteśmy w trakcie planowania dodatkowych obserwatoriów w innych lokalizacjach. Aby rozwiązać zagadkę UAP, projekt Galileo potrzebuje dziesiątek milionów dolarów finansowania. Rząd nie jest organizacją naukową i nie możemy oczekiwać, że udostępni tajne dane, ponieważ zostały zebrane przez tajne czujniki. Ale niebo nie jest sklasyfikowane, a obserwatoria Galileo mają na celu gromadzenie nowych i lepszych danych oraz udostępnianie ich publicznie.
Jeśli Elon chce promować naukową wiedzę na temat obcych istot, to wystarczy, że zasili finansowo Projekt Galileo. Zespół badawczy Galileo będzie stosować metody naukowe i raportować wyniki w otwartych, recenzowanych czasopismach naukowych poprzez transparentną analizę naukową. Obserwatoria Galileo-Musk zapewnią naukową klarowność w temacie, który jest zatłoczony niepotwierdzonymi twierdzeniami, uprzedzeniami i stygmatami.
Naukowa wiedza o naszych kosmicznych sąsiadach może nadać nowe znaczenie naszej kosmicznej egzystencji, która do tej pory była pozbawiona sensu – jak twierdzi kosmolog Steven Weinberg.
Źródło: avi-loeb.medium.com