RTBF, główne media informacyjne we francuskojęzycznej Belgii, opublikowały artykuł dotyczący pilotów belgijskich Królewskich Sił Powietrznych, którzy byli świadkami UFO. Artykuł skupia się na dwóch incydentach. Jednym z 1990 roku, gdy zarówno radar naziemny, jak i radar myśliwca wykryły coś nietypowego, poruszającego się niezwykle szybko i wykonującego nieregularne manewry. Drugi incydent miał miejsce w 1975 roku, gdy dwóch pilotów obserwowało długi obiekt bez skrzydeł, posiadający trójkątne „okna”.
Poniżej przedstawiamy przetłumaczony artykuł rtbf.be
W przypadku, gdy obiekty UFO poruszają się w powietrzu, logiczne jest, że piloci samolotów są najlepiej usytuowani do ich obserwacji. Faktem jest, że siły powietrzne wielu krajów odnotowały niepokojące zeznania swoich pilotów, które czasami są potwierdzone przez niewytłumaczalne zapisy radarowe.
Tak jest w przypadku Belgii. Od 29 listopada 1989 roku, zeznania dotyczące obcych obiektów przelatujących nad naszym terytorium stają się coraz liczniejsze. Przez cały ten okres obserwacji lotnictwo wojskowe martwiło się, że ich przestrzeń powietrzna jest wielokrotnie naruszana przez niezidentyfikowane obiekty latające. Nasi żołnierze poważnie podchodzą do wszystkich zgłoszeń cywilnych.
Yves Meelbergs był jednym z pilotów F-16 odpowiedzialnych za ściganie UFO w belgijskiej przestrzeni powietrznej.
To z pewnością nie jest to lekceważone. Naszym zadaniem jest obrona przestrzeni powietrznej. Jesteśmy częścią koalicji w ramach NATO i mamy myśliwce gotowe do startu w celu przechwycenia na przykład obcych samolotów, które nie powinny tam być. Normalnie wszystkie latające obiekty w naszej przestrzeni są objęte planem lotu. A w tamtych czasach nie było takiego planu dla tych ’UFO’.
Dwie pierwsze próby przechwycenia nie przyniosły żadnych rezultatów. Trzecia okazała się trafna: w nocy z 30 marca 1990 roku Yves Meelbergs i jego partner otrzymują rozkaz natychmiastowego startu: UFO powróciło.
Zajęło kilka minut, aby wykryć ten obiekt. Dzięki kontrolerowi naziemnemu udało nam się w końcu uzyskać odczyt na radarze. Próbowaliśmy dokonać przechwycenia, ale wielokrotnie traciliśmy kontakt z obiektem. W rzeczywistości, ten niezidentyfikowany latający obiekt zachowywał się nieprzewidywalnie: zmieniał wysokość, kierunek lub prędkość. Za każdym razem musieliśmy rozpocząć proces od nowa, aby ponownie go wykryć, zbliżyć się itp. Po około dwudziestu minutach udało nam się utrzymać kontakt i zbliżyć się do obiektu na odległość 7 – 8 kilometrów.
Wykrycie obiektów UFO za pomocą wojskowych radarów naziemnych, następnie wysłanie F-16 w celu przechwycenia i zarejestrowanie echa radarowego w locie, które to potwierdza, jest bardzo rzadkie. Ale jeszcze rzadsze jest, gdy armia organizuje konferencję prasową, aby to wyjaśnić. Tak jak zrobił to pułkownik Wilfried de Brouwer jakiś czas później.
Oni (piloci) dokonali przechwycenia, a dla mnie to jest najważniejsze. Zarejestrowaliśmy na dwóch radarach jednocześnie te same parametry. W szczególności prędkość większą niż prędkość dźwięku.
Na przedstawionym dziennikarzom zapisie radarowym widzimy, że UFO porusza się na wysokości 3000 metrów z prędkością 1000 km/h. W ciągu 4 sekund obiekt zanurza się na wysokość 1500 metrów, a jego prędkość wzrasta do 2000 km/h. Bez wywołania huku towarzyszącemu przekroczeniu prędkości dźwięku. Jak wyjaśnia nam Yves Meelbergs, do dzisiaj żadne znane samoloty nie są w stanie osiągnąć takiej wydajności.
Nie, tu mamy do czynienia z czymś, co przekracza zarówno możliwości, jakie mieliśmy w tamtych czasach, jak i te, które znamy dzisiaj. Przyspieszenia są zbyt gwałtowne. Nie ma charakterystycznego huku, który przypisujemy przekroczeniu bariery dźwięku, występują zbyt szybkie zmiany wysokości… Szczerze mówiąc, jest to trudne, a nawet niemożliwe do wyjaśnienia. Jeśli to są pojazdy, to mamy do czynienia z czymś, co ma znacznie lepsze właściwości niż to, czym dysponujemy obecnie.
Niektórzy spróbują znaleźć logiczne wyjaśnienie dla tego, co się wydarzyło podczas tego pościgu: mało znane zjawisko meteorologiczne, tajna przynęta? Ale po 30 latach wciąż nie wiadomo, co naprawdę wydarzyło się w nocy z 30 marca 1990 roku. Może warto zaufać zeznaniom kogoś, kto przeżył te wydarzenia z bliska, w kokpicie samolotu F-16.
Czy Po 30 latach wciąż jesteś przekonany, że ścigałeś realny obiekt?
Tak! To nigdy mi nie wyszło z głowy. Miałem nadzieję, że z biegiem lat otrzymamy jakieś wyjaśnienie tego, co się wydarzyło… Ale wciąż jestem przekonany, że nasze radary wykryły coś, co potwierdzono także za pomocą radarów naziemnych. To utwierdza mnie w przekonaniu, że ścigaliśmy coś rzeczywistego. Ponadto, byli także świadkowie na ziemi. Istnieje więc zgodność między różnymi źródłami obserwacji.
Warto wspomnieć, że Yves Meelbergs nigdy nie widział na własne oczy obiektu, za którym podążał. Tylko jego radar wskazywał obecność UFO. Ale istnieje wiele spotkań w powietrzu, które są jeszcze bardziej niepokojące. Tym bardziej niepokojące, że tym razem piloci widzą na własne oczy niezidentyfikowany obiekt latający, który nie przypomina niczego z ludzkiej technologii.
Jest godzina 23:00, 3 września 1975 roku, w okolicy Cambrai. Jack Krine, pilot Mirage 3, jest w trakcie nocnego ćwiczenia ze swoim partnerem.
W okresie zimnej wojny mieliśmy coraz bardziej zaawansowany sprzęt radarowy. Mieliśmy ćwiczenia dwoma samolotami w celu przeprowadzania przechwytywania. Było to skomplikowane zadanie wymagające precyzji, ponieważ w nocy nie mamy odniesienia, żadnych znaczników odległości itp. Więc byliśmy bardzo uważni.
Nagle Jack Krine i jego partner zauważają w oddali coś, co na początku biorą za kadłub samolotu pasażerskiego. Zaniepokojony, pyta kontrolera naziemnego o niezapowiedziane ruchy lotnicze. Kontroler odpowiada, że na radarze nie widzi żadnych obiektów. Obiekt zbliża się do dwóch pilotów, a to, co obserwują, wydaje się być prosto z filmu science-fiction.
Podszedłem do niego na odległość, którą uważam za bardzo bliską: kilkadziesiąt metrów. Był długi i zwężał się na obu końcach. Miał z 40 metrów długości i było tam kilka rzędów trójkątnych okien. Nie było skrzydeł! Mogłem zbliżyć się wystarczająco, aby zobaczyć wnętrze. Było oświetlone… Było tam niewiarygodne białe światło, ale nie oślepiało.
Oba samoloty Mirage 3 przyjmują pozycję do ataku, w trybie patrolowania przestrzeni powietrznej. Wtedy obiekt natychmiast znika.
Zniknął z niewyobrażalnym przyspieszeniem… było to na granicy percepcji wzrokowej. Pozostawił nas w tyle! Przy prędkości Mach 1.3, coś w tym rodzaju…
Niezidentyfikowany obiekt latający powracał trzy razy, aby obserwować oba samoloty myśliwskie. Za każdym razem, gdy te próbowały go przechwycić, obiekt uciekał z niewiarygodnym przyspieszeniem.
Przylatywał nas obserwować, jeśli można tak powiedzieć. Krążył wokół nas, a gdy próbowaliśmy się zbliżyć, zniknął. Naprawdę było tak, jakby przylatywał nas zobaczyć… Nigdy nie czułem agresji, ale gdy my wykazywaliśmy agresje, odlatywał… Jeśli chodzi o jego wydajność, to nie wiem, nawet z moim doświadczeniem, co to mogło być. Nie ma na ziemi żadnych maszyn zdolnych do czegoś takiego. Nawet dzisiaj.
Obserwacje UFO przez doświadczonych pilotów nie są niczym nowym. Już od początków nowożytnej historii niezidentyfikowanych obiektów latających takie spotkania są powszechne. Już w 1947 roku, Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych (US Air Force) poważnie potraktowały pierwsze relacje o „latających spodkach”, ponieważ ich piloci doświadczali trudnych do wyjaśnienia obserwacji.
Jednak nie jest rzadkością, że piloci nawet będąc świadkami tego rodzaju zdarzeń, odmawiają składania raportu. Obawiają się ośmieszenia, a przede wszystkim obawiają się zakazu latania. Jednak sytuacja może się zmieniać. W Stanach Zjednoczonych Marynarka Wojenna zatwierdziła trzy filmy z UFO nagrane przez swoje samoloty bojowe. Co więcej, zostało to potwierdzone przez Pentagon, a piloci otrzymali zgodę na rozmowy z mediami.
Jest to całkowicie bezprecedensowe w historii UFO. Szczególnie jeśli chodzi o amerykańskie instytucje. Ale może to być zbyt piękne, żeby było prawdziwe: wielu ufologów, takich jak Patrick Ferryn, który jest zanurzony w ufo od dziesiątek lat, woli zachować ostrożność. Nic nie dowodzi, że te amerykańskie filmy pokazują „obiekty z innych światów”. I nic nie dowodzi również, że amerykańska armia naprawdę i poważnie prowadzi dochodzenie w sprawie UFO.
Absolutnie nic o tym nie wiemy. Podejrzewamy… Podejrzewamy od zawsze, od początków ufologii. Były komisje, śledztwa, są one dobrze znane. Ale czy obecnie istnieje jeszcze komisja śledcza? Niektórzy mówią, że tak. Ale byłaby ona tak tajna, że ostatecznie byśmy o niej nie wiedzieli. Inni mówią, że nie wydają już na to pieniędzy… Jest wiele plotek, a tak naprawdę nie mamy o tym żadnej wiedzy.
Jedyny wniosek, do jakiego możemy dojść w tej chwili to: niezależnie od tego, czy są to te filmy odtajnione przez Siły Powietrzne USA i Pentagon, czy są to nagrania radarowe z F-16, czy też niepokojące spotkanie w powietrzu, możemy śmiało stwierdzić, że coś istnieje, że takie zdarzenia miały miejsce już kilka razy. Ale co to jest? Oto jest pytanie…